Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

ZYGMUNT KUREK

Utworzono dnia 27.12.2018, 21:19

ZYGMUNT KUREK - czy tylko nauczyciel?


W Kolbudach pojawił się, można powiedzieć, tylko na chwilę, w gronie zdecydowanie kameralnym, więc niewiele osób może podzielić się wspomnieniami o nim. Najważniejsze jednak, że był, pracował i – co najważniejsze – pozostawił po sobie wartościową relację. Mowa o Zygmuncie Kurku i jego książce „Trzy lata w Wolnym Mieście Gdańsku 1936 – 1939”.
Według wersji oficjalnej, do pracy na terenie Wolnego Miasta Zygmunt Kurek zgłosił się, odpowiadając na apel Związku Nauczycielstwa Polskiego, które poszukiwało chętnych do prowadzenia zajęć w szkołach poza granicami kraju. Złożone w Komisariacie Generalnym RP w Gdańsku podanie zostało rozpatrzone pozytywnie, pomyślnie też zakończyła się rozmowa kwalifikacyjna. W ten sposób młody nauczyciel otrzymał skierowanie do pracy w szkole w Łąkach pod Trzepowem, która niebawem miała zostać otwarta. Ostatecznie, władze gdańskie do tego nie dopuściły, więc Zygmunt Kurek musiał znaleźć zajęcie gdzie indziej. Zaczął prowadzić kursy ogólnokształcące w Straszynie-Prędzieszynie oraz w Kolbudach. Nieprzypadkowo odbywały się one na dworcu. Wynikało to z faktu, że kolej na terenie Wolnego Miasta była administrowana przez PKP, więc władze gdańskie miały ograniczone możliwości wpływania na to, co dzieje na stacjach. Z drugiej jednak strony, pomieszczenia kolejowe nie były przystosowane do prowadzenia pracy oświatowej. Zygmunt Kurek wspominał, że lekcje odbywały się w poczekalni dworcowej, przy lampach naftowych, chociaż w okolicznych domach, należących do Niemców, już dawno było oświetlenie elektryczne.
Na naukę języka polskiego, historii, geografii oraz śpiewu przychodziła młodzież polska zatrudniona u niemieckich bauerów. Niewiele było dzieci polskich właścicieli gospodarstw rolnych. Zakres umiejętności posługiwania się językiem polskim był niejednolity, a o Polsce dzieci wiedziały tylko tyle, ile usłyszały w domu od rodziców lub ile im wpoiła propaganda w szkole niemieckiej.
Ze względu na różny wiek uczniów organizacja nauki była dość skomplikowana i wymagała każdorazowo dobrego przygotowania się do zajęć z wykorzystaniem pomocy dydaktycznych
– Zapał do nauki oraz sympatia, jaką mnie darzyły nie tylko dzieci, ale i ich rodzice, coraz bardziej zachęcały do wyszukiwania jak najbardziej atrakcyjnych form zajęć – wspominał Kurek.
Niekiedy, wiedzione ciekawością, przychodziły na stację dzieci niemieckie. Z czasem tę ciekawość zastąpiła wrogość. Zdarzały się napady na Polaków wracających ze spotkań na dworcu, czemu zresztą sprzyjała pora – zajęcia odbywały się po południu i trwały do zmroku.
W późniejszym okresie Zygmunt Kurek pracował głównie w Trąbkach Wielkich, gdzie został kierownikiem szkoły. Tam, pomimo licznych szykan ze strony gdańskich Niemców, dotrwał do ostatnich dni sierpnia 1939 r., a z Wolnego Miasta wyjechał godzinę przed zamknięciem granicy.
Obraz Zygmunta Kurka jako nauczyciela walczącego o polskość ziemi gdańskiej jest piękny, ale zdaje się, że nie mówi o nim wszystkiego. Bo patrząc na pewne epizody, można się zastanawiać, czy aktywność pedagogiczna nie szła w parze z wypełnianiem innych zadań. Zygmunt Kurek był oficerem rezerwy, w czasie pobytu w Wolnym Mieście organizował wyjazdy młodzieży na szkolenie wojskowe do Polski, jego znajomym z czasów gimnazjalnych był por. Franciszek Włodarczyk, jeden z organizatorów dywersji pozafrontowej i sekretarz Polskiej Rady Sportowej, która była przykrywką polskiego wywiadu w Gdańsku. Wreszcie – po wzięciu do niewoli w kampanii wrześniowej – Kurek był przesłuchiwany w obozie jenieckim przez Abwehrę...

(żródło: https://www.facebook.com/ObywatelKolbud/posts/653545921469628)

Zegar

Imieniny

Imieniny: